3 września 2009

Drugie oblicze yorka

W przeciągu ostatnich kilku lat te psy podbiły serca Polaków. Yorków jak mrówków. W sumie nie dziwię się temu aż tak bardzo - jeśli trafi się na prawidłowy egzemplarz - łatwo jest się w nich zakochać. Mają jednak równie wiele przeciwników, ile wielbicieli. Nie chcę tutaj roztrząsać powodów, dla którego coraz więcej ludzi pragnie posiadać tego małego psiaka, choć trzeba przyznać, że ich popularność wśród miłośników "miniaturek" miała bardzo zły wpływ na tą rasę. Jako że jestem zagorzałą zwolenniczką yorków z charakterem, chciałabym wymienić kilka cech, które prawdziwy yorkshire - jako terrier z krwi i kości - posiada. Bywają one uciążliwe, nieraz doprowadzają mnie do szału, ale to właśnie za nie najbardziej kocham Aidka.
Zadziorność.
Nie, nie chodzi mi tutaj o dziką furię, w którą wpadają zminiaturyzowane szczurki na widok większego czworonoga. Mam na myśli zdumiewającą pewność siebie, z jaką każdy szanujący się york porusza się po ulicach. Nie zdaje on sobie bowiem sprawy ze swoich rozmiarów. Dzielnie maszeruje z wysoko zadartą główką i postawą "świat należy do mnie". Nie ma znaczenia, czy spotka jamnika i owczarka, a nawet jeśli się czegoś przestraszy, to nie ucieknie, tylko zaatakuje. "Atak" w jego przypadku oznacza dziki wrzask, który właściciele tych psów nierzadko mają okazję usłyszeć.
Upartość.
Yorkshire, jak każdy terrier, jest uparty jak osioł. Jest bardzo cierpliwy i nie poddaje się szybko. Znalazł zabawkę schowaną na szafie? Będzie leżał pod szafą, dopóki jej nie dostanie. Rzucana w krzaki piłka gdzieś się zawieruszyła? Będzie węszył, krążył, szukał, aż jej nie znajdzie. Bez względu na to, czy chodzi o zabawki, jedzenie czy miejsce do spania, york będzie chciał zawsze postawić na swoim. Ustępując temu "rozkosznemu słodziakowi" możemy jedynie go rozpieścić. A yorki skłonności do tyranii przejawiają już w dzieciństwie...
Energiczność.
Choć na pewno istnieją rasy bardziej aktywne i pobudliwe od yorkshire terrierów (Tesia? ;) , zawsze starałam się przekonywać ludzi zachwycających się Dusiem, że to nie jest "zabawka, poduszkowiec". To normalny pies, który również potrzebuje się wybiegać. W przeciwnym razie całą swoją energię zużyje w inny sposób... Ofiarą może stać się nasze mieszkanie bądź nasz słuch, możemy wyhodować też sobie yorka-erotomana. Mój mały Dzikus od czasu kastracji całą swoją energię zużywa na męczenie zabawek i aportowanie. Kręci go wszystko, co można pogryźć, rzucić, przynieść. Cieszę się, że wyżywa się na lateksowej kaczce, a nie na moich skórzanych butach...

A tak btw: uwielbiam w yorkach to, że mogę fundować mu różne fryzurki, niekoniecznie z kiteczkami i włosem do ziemi. Mogę go obciąć na łyso, zrobić z niego nietoperza, zrobić mu pędzelek na ogonku... Bo on i tak odrośnie, bez względu na to, jak bardzo go skrzywdzę! ;)