22 stycznia 2010

Tessie i strefki

W trakcie wieczorów zimowych i mroźnych, wymrażających wszystko na świecie, klikamy sobie trochę. Cwiczy głównie Tess - Aidek wyraża całym sobą kompletny brak chęci na zajmowanie się czymś innym niż spanie na kanapie. Ostatnio intensywnie zajmujemy się targetem, z tej prostej przyczyny, że postanowiłam cwiczyc strefy na target właśnie.
Załapała ideę targetowania podusi bardzo ładnie, cwiczymy sobie różne kombinacje - podusia na ziemi, na tapczanie, na deseczce. Robimy także odsyłanie do podusi i zmiany za psem. Jak wyklikamy to do perfekcji, zmontuję małej jakąś deseczkę do strefek prawdziwych.

Przykro mi jest troszeczkę, że Dunio tak zdziadział. To nasza pierwsza zima po kastracji i nie spodziewałam się, że tak bardzo się rozleniwi. Nie skaczemy tak często, pracowac ze mną nie chce, ba, nawet zdarza mu się spędzic całą noc w salonie, bo nie chce mu się wchodzic po schodach na górę. Na szczęście na widok piłki trochę się ożywia. Dyś nie wyobraża sobie życia bez NIEJ. Załamię się, jeśli nawet ONA nie będzie w stanie wywołac uśmiechu na jego terierkowym pyszczku...

20 stycznia 2010

Wiatr we włosach

Wcześniej wróciwszy do domu, udałam się na spacer z psami.
Zawiało mi twarz, grzywka zamarzła, a rzęsy się lekko oszroniły. Cholerna pogoda.

Jednakże, dzielnie brnęliśmy naprzód. Zauważono, co następuje:
- przewagę piłeczki z ogonkiem piszczącej nad rzutką z ogonkiem niepiszczącą ani trochę. Generalnie jest więc remis, bo ja wolę rzutkę. A to ja w tym stadzie pracuję na etacie dalekorzucacza.
- przewagę Dunia ubranego w sweterek nad Duniem w kombinezonie. Niezbyt odkrywcze, ale różnica jest powalająca. Okazuje się, że ten pies przestał byc inwalidą i przypomniał sobie, jak się biega. Z niewielką pomocą motywującej piłeczki, ale zawsze to coś ;)

Nie można bylo nie zauwazyc także nieprzyzwoitej ilości futra wyczesanej z Futra. Starczyło akurat na sweter i wypchanie dwóch poduszek, dobra sunia.
Zamarzamy.

17 stycznia 2010

Podsumowanie roku 2009

Długo już się zbieram, żeby ostatecznie pożegnac ostatni rok. Czas go zapuszkowac, wykopac dołek, wsadzic, zakopac i przywalic dużym kamieniem, bo ten nadchodzący będzie zapewne jeszcze lepszy!

Rok 2009 okazał się rokiem zmian. Znając życie, każdy następny przyniesie ich jeszcze więcej, ale to nie zmienia faktu, że w naszym życiu zaszła mała rewolucja. Pozwolę to sobie wszystko ladnie wypunktowac, co by się w tej burzy myślowej nie pogubic ;)

1. Gwiazdą wieczoru jest oczywiście Teciek. Mój mały, futrzany nadaktywny pastuch, który zdobył moje serce. Zresztą nie tylko moje - uwielbiają ją inni domownicy, sąsiedzi, znajomi, a kto jej nie poznał jeszcze, niech żałuje i pada na kolana! Bo nie dośc, że śliczna i puchata, to jeszcze taaaka mądra.
2. Przeprowadzka na burą wieś (no dobra, wcale nie taką burą... ;), która szybko awansowała na nasz prywatny raj na ziemi. Już sama nie wiem, kto jest bardziej zachwycony, czy ja, czy psiaki! Niemal każdego dnia czuję się jak w programie przyrodniczym, kiedy o poranku sarny prawie zagladają mi przez okno, a dziki po raz kolejny dobierają się do śmietnika, domagając sie najwyraźniej segregacji odpadów.
3. Zmiana klasy agility. No bo ileż można startowac w zerówkach, no nie? ;) Choc jeszcze dużo pracy przed nami, z nadzieją wyczekuję kolejnego sezonu.
4. Aidek - strata oprogramowania, czyli jajek. Wraz z jajkami stracił też trochę szybkości. Całą swoją energię i frustrację wkłada teraz w maltretowanie piłeczek, co jest akurat dosyc pożądane. Mamy motywację, a to pierwszy krok do sukcesu! ;)