22 lutego 2011

Lepiej gdy pies jest

Lepiej jest psa miec, niż nie miec. Z posiadania psa wynikają prawie same korzyści. Owszem, czasem się człowiek nachodzi, bo wyprowadzic trzeba, jeśc dac, piłkę rzucic - a w przypadku Aidka samemu ją sobie potem przyniesc). Ale:

- jeśli człowiekowi spadnie coś do jedzenia, to nie musi tego sprzątac, bo zje to pies (nie dotyczy rzeczy ogólnie przyjętych jako szkodliwe dla psa)

- jeśli człowiekowi udało się czegoś nie upuścic i aktualnie znajduje się w fazie konsumpcji, to na pewno nie spożyje tego do końca, bo wpatrują się w niego ślepia psa-który-nie-jadł-od-miesiąca-a-właściwie-to-nigdy, a co za tym idzie - zrzuci zbędne kilogramy!

- jeśli człowiek jednak czuje potrzebę upuszczenia czegoś, to może byc to na przykład rękawiczka na spacerze, a pies (nie Aidi!) z radością ją znajdzie i przyniesie, lecz

- jeśli człowiek nieświadomie zostawia różne rzeczy typu ogryzki, chusteczki do nosa, notatki, skarpetki w miejscu osiągalnym dla psa, automatycznie przystępuje do programu "Domowy Recykling", w ramach którego pies niepostrzeżenie anektuje przedmioty objęte programem. Ekologiczny pies zwalcza bałagan, dbając o dobre samopoczucie właściciela! Ów przedmioty już nigdy nie będą wyglądac tak samo...

15 lutego 2011

Kwalifikacje do MŚ Agility Syców

Tesinek Mistrzem Wszechświata, albowiem mamy dwie, DWIE łapki do A2! Oznacza to dwa czyste, wygrane przebiegi na drugich zawodach openowych. Chociaż zawsze wiedziałam, że Tesia jest genialna, nie przypuszczałam, że aż do tego stopnia ;)

Oprócz owych dwóch egzaminów nie mamy się zbytnio czym chwalic. Biegi openowe bez sukcesów, za to z bardzo przyjemnymi akcentami, typu WSZYSTKIE zaliczone strefy. Palisada jest bez zarzutu, huśtawka do dopracowania, kładka również. Były też sekwencje, które wyszły dokładnie tak, jak zaplanowałam, i nawet ładnie to wyglądało.

Zdecydowanie muszę nauczyc się ufac własnemu psu. Mamy świetnie zrobiony slalom, no może oprócz tego, że cwiczony na 10, a nie 12 tyczkach, przez co Teśce zdarza się zaprotestowac (tak, ten pies liczy ;) Cudowne wejścia, absolutnie niezależnie - ja stoję, za pies zapierdziela. Nie mam więc pojęcia, dlaczego nie potrafiłam z tego skorzystac, zakładając, że nie wyjdzie tak, jak miało. Następnym razem nie przyblokuję mojego psa tylko dlatego, że wydaje mi się, że ona nie da rady. Bo już nie raz udowodniła, że potrafi. Dowód :)

8 lutego 2011

Strefki, strefki

Dziś z sukiem pobiegałam po raz ostatni przez zawodami kwalifikacyjnymi. Chciałabym móc powiedziec, że jadę absolutnie for fun, ale nie da się ukryc, że marzy mi się łapka i może jakiś ołpenik na podium. Poza tym przed nami wspaniały weekend, spędzony pośród zapsionych ludzi i ich kudłaczy wszelakiej maści, w pobliżu cudownego miasta, które stanie się naszym miastem już za kilka miesięcy :)

Poza tym, że biegałam, obserwowałam Tesinka bardzo uważnie, gdyż od września zeszłego roku cwiczyłyśmy pozycję 2o2o. Najważniejsze było dla mnie zrozumienie pozycji i sensu zatrzymywania się na strefie. Początki były trudne, ale dogadałyśmy się na tyle dobrze, że Tess biegnie do samego końca, zatrzymując się czasem ostatnim pazurkiem. Odpowiada mi to - wiem, że chce jak najszybciej wykonac zadanie, nie skrada się, nie robi idiotycznych wygibasów i jest niezależna ode mnie. Gdy tylko skończą się wszystkie egzaminy, wykupię abonament na torek, zatankuję focusika do pełna i będę codziennie po śniadaniu cwiczyc kładkę, żeby wypracowac zarówno biegane, jak i zatrzymywane ;) Marzy mi się to od dawna, a właściwie od seminarium z Magdą Ziółkowską, i jest to do zrobienia - patrz Kisa i Polona Bonac. Biorąc pod uwagę łatwośc, z jaką Teśka nauczyła się 2 na 2, może nam się udac.

Cwiczyłysmy jeszcze niezależne wysylanie naprzód, gdy przewodnik praktycznie stoi, i oficjalnie stwierdzam, że Nigel byłby z nas dumny. Zresztą po obejrzeniu tego filmiku stwierdziłam że to wstyd, żeby pies nie potrafił się wysłac na kilka hopek czy przez hopka-tunel-hopka.

Tak więc jeśli pańcia czegoś nie spieprzy, to Tesinek da radę.

5 lutego 2011

Naturalizm w praktyce

Naprawdę niezmiernie szkoda mi osób, które marzą o psie, a takowego gatunku posiadać z różnych powodów nie mogą. Obserwowanie moich burków nie tylko dostarcza mi codziennej rozrywki, ale i leczy z konsumpcyjnych poglądów na świat. Podczas najsilniejszej pizgawicy na świecie wystarczy godzina spędzona po kostki w błocie, by czuc się całkowicie oczyszczonym, aż miło się robi. Bardzo wywietrzonym przy okazji, ale warto.

Aidek jest psem myśliwskim, Tesia pasterskim, i nie trzeba byc wielkim kynologiem, by dojśc do takich wniosków. Wystarczy piętnaście minut spaceru, a Dunio puszcza się w pościg za zająco-sarno-dzikami (nigdy nie wiem, co on właściwie goni?), a Tess za nim. A może jednak obok niego. I obiega go raz jeszcze. I podgryza. I się drze. I tak w kółko.

Może to nic wielkiego, może to takie oczywiste, takie naturalne, takie mało zaskakujące, jednak uwielbiam na to patrzec. Dla ludzi, którzy nie zeszli na psy, moje zachowanie jest nie do wytrzymania - zachwycam się każdą rzeczą, które zrobią te głupie ogony. I nie zamierzam tego leczyć!!!