31 maja 2013

Sprawdź czy jesteś kelpikiem

Jedną z zalet posiadania bloga jest to, że można, a wręcz należy, napisać na nim post właśnie w tym momencie, kiedy należałoby pisać esej zaliczeniowy z patofizjologii. Ach, sesja.

Postanowiłam przeprowadzić krótki test wśród społeczeństwa, by oszacować liczbę osób identyfikujących się z kelpikami w Polsce. Ich sposób postrzegania świata jest dość specyficzny, ale jest szansa, że akurat Tobie uda się znaleźć z moim psem wspólny język.

Wyobraź sobie, że jesteś psem...

Ludzie uważają, że jesteś DUŻY i będąc na kanapie zabierasz za dużo miejsca. Nonsens. Jeśli tylko znajduje się kawałek miejsca ok. 20x20cm oznacza to, że na pewno się zmieścisz. Poza tym książki, kubki, opakowania, poduszki, których się aktualnie nie używa, służą do tego, by je z kanapy usunąć. Te, których się używa, również.

Jeśli już kazali Ci zejść z kanapy, a Ty kompletnie nie wiesz dlaczego, postój chwilę pod nią z ryjem opartym na kanapie, po 3 minutach możesz już wejść.

Na pewno znasz taką sztuczkę z wrzucaniem rzeczy do pojemnika? Ludzie bardzo lubią, jak ją robisz, zwłaszcza kiedy pojemnikiem jest kubek z kawą, a rzeczą piłka. Robi się wtedy zamieszanie i wszyscy na Ciebie patrzą, właściciel się zrywa i krząta, a Ty w końcu możesz trochę za nim połazić... Jeśli Ci się znudzi, wylizuj posłanie, kiedyś było na nim coś do jedzenia.

Jeśli nie ma kubka, ani piłki, znajdź ciężki przedmiot i podrzucaj nim w górę dopóki nie zrzucisz z półki ciekawszego przedmiotu. Zajmij się wtedy nowym przedmiotem. Jeśli Ci się znudzi, wylizuj posłanie, kiedyś było na nim coś do jedzenia.

Jeśli ktoś stoi i patrzy na Ciebie, to znaczy, że Cię kocha i chce Cię pogłaskać. Jeśli ktoś stoi i nie patrzy na Ciebie, to znaczy, że Cię kocha i chce Cię pogłaskać. Jeśli ktoś idzie i patrzy na Ciebie, to znaczy, że Cię kocha i chce Cię pogłaskać. Jeśli ktoś idzie i nie patrzy na Ciebie, to znaczy, że Cię kocha i chce Cię pogłaskać. Jeśli ktoś siedzi i nie zwraca na Ciebie uwagi, to znaczy, że Cię kocha i chce Cię mieć na SWOICH KOLANACH.

Ludzie bardzo chcą, żebyś ich dotykał. Najlepiej pyskiem albo językiem. Jeśli Cię odganiają, to znaczy, że nie podoba im się Twój pysk, więc odwróć się tyłem i oprzyj tyłkiem o nogi. Bosko, prawda?

W godzinach 18-21 każdy ruch właściciela oznacza jedzenie. Przez resztę dnia każdy ruch w kuchni oznacza jedzenie. W ogóle szansa na jedzenie jest zawsze, więc trzeba reagować szybko. Jeśli nikt się nie rusza, wylizuj posłanie, kiedyś było na nim coś do jedzenia.

Pamiętaj, że tak naprawdę, to oni w ogóle Cię nie karmią i jesteś zaniedbany, więc nie masz uszek. Pokazuj wszystkim brak uszek i jęcz. Jęcz, jakby Cię bili i nie karmili. Garb się i jęcz. A w odpowiednim momencie... połóż się i pokaż brzuszek. Pusty brzuszek.

Pamiętaj, że każdy pies, którego zauważysz, pojawił się SPECJALNIE DLA CIEBIE! To oznacza, że trzeba do niego podbiec, wejść na jego głowę, cieszyć się i jęczeć. Jeśli nie wykazuje zainteresowania, kładziemy się na ziemi i cieszymy dalej. Jeśli warczy, oznacza to, że jest niezadowolony i trzeba po prostu podejść bliżej!

Na spacerach skoncentruj się na tym, żeby znaleźć jak największą gałąź i nosić ją ze sobą. Jeśli nie możesz jej podnieść (bo na przykład wyrasta z ziemi, bo jest DRZEWEM, kto w ogóle wymyślił patyki w ziemi), drzyj ryja i próbuj wyrwać drzewo. Szczekaj bardzo głośno, muszą Cię usłyszeć i Ci pomóc. To sprawa życia i śmierci.

Jeśli uda Ci się podnieść jakąś potężną kłodę, biegaj z nią zahaczając o drzewa, słupki, własną szyję, inne psy, ale skoncentruj się na ludzkich nogach.

Uwielbiasz pływać. Jeśli właściciel odwraca się i oddala się od brzegu w stronę domu, stój i udawaj, że zbiornik wodny Cię wciągnął i nie możesz wyjść z wody. Będziesz mógł kilka rzuconych piłeczek później. Albo nigdy.

Powrót do domu oznacza jedzenie. Usiądź więc i czekaj. Ono w końcu się pojawi. Jeśli się nie pojawia, wyliż posłanie, tam kiedyś było coś do jedzenia. Odczuwasz niedosyt? Wylizuj podłogę i ściany, tam kiedyś na pewno było coś do jedzenia.

I pamiętaj - właściciele kochają Cię nad życie :)

21 maja 2013

O Nilce słów kilka

Wiele osób zadaje mi totalnie niepraktyczne pytanie "jak kelpik?", co jest zrozumiałe biorąc pod uwagę liczbę working kelpie w Polsce. Dlaczego niepraktyczne? Bo o Nilli, jak na każdy temat związany z psami, mogę mówić godzinami.

Mogę zacząć od tego, że jest to najchętniej przytulające się stworzenie jakie znam. Energicznie macha ogonkiem za każdym razem, kiedy człowiek powie do niej choć słowo, nie wspominając o pogłaskaniu jej... Wtedy kelpik od razu przewraca się na plecki, pokazuje brzuszek, chowa uszka i jest małym słodkim "szczeniaczkiem". Myślę, że w głowie Nilki w rubryce człowiek jest jedno zdanie - "powiedziałeś coś do mnie - musisz mnie bardzo kochać!!!", co jest oczywiście pożądane, aczkolwiek bywa uciążliwe. Musiałam moje przesocjalizowane kelpie cofnąć w rozwoju, by nie chciała się witać z każdym przechodniem i nie ładowała się na kolana słysząc "wyjdź", żeby łatwiej nam się żyło.

Kelpie w życiu codziennym jest dość bezproblemowe, chociaż bardzo twarde i uparte. Odbieram to jednak bardziej jako kelpikową niezależność, a nie niewychowanie czy brak karności, ponieważ w trybie pracy czy przy przywołaniu doskonale rozumie polecenia i respektuje je. Jednak w trybie off podejmuje decyzje samodzielnie, jeśli ma ochotę odbiec, to zrobi to bez oglądania się za siebie.

Jeśli jest tryb "off", to musi być również tryb "on". Włącza się za każdym razem, gdy w mojej ręce pojawia się zabawkopodobne coś i wypowiem pierwszą sylabę jej imienia. Nilla aportuje fantastycznie, chociaż jak do mnie przyjechała to niekoniecznie jej to wychodziło jej rodzeństwo miewa z tym problemy. Szarpie się z każdym, chętnie spełniając polecenia. W przypadku przewagi szczekania nad myśleniem wystarczy chwilowy kontakt z glebą (pac!) by kelpik ochłonął i uziemił zwoje mózgowe;) Świetnie radzi sobie z samokontrolą - dziś w wieku 1 roku jest w stanie leżeć spokojnie podczas gdy Tesia pracuje na piłeczkę (podczas spaceru, jestem przeciwna robieniu takich rzeczy na treningach agility).

Do tej pory robiłyśmy niewiele stricte agilitowych rzeczy - cikcapy, tuneliki, ale Nilla wydaje się być przeszczęśliwa na torze. Bardzo się stara, bardzo pobudza i obawiam się, że kiedyś stracę nos podczas treningu :P Pod tym względem jest chorwatem...



Nilon kocha aportować, więc jara się też frisbee, podnosi dupkę, nakręciłam filmik poglądowy, żeby pokazać tylko że Nilla łapie dysk, więc żadnych szałowych fristajlów tu nie ma;)


Oprócz "on" i "off" mamy również bliżej nieokreślony tryb podczas sesji klikerowych. Tryb ten charaktreryzuje się najwyższym chyba stopniem pobudzenia, bezustannym szczekaniem i wielką chęcią do zrobienia wszystkiego na raz. Dzięki Nilce dowiedziałam się, że można dostawiać się do nogi i szczekać, turlać się i szczekać, robić crossing paws i szczekać, łapać się za ogon i szczekać... Szczekanie jest tu kluczowe. Można też jednocześnie wchodzić tylnymi łapami na ścianę i się wstydzić, robić "ukłon" i chować głowę między łapki. Z Nilką wszystko jest możliwe.

Myślałam, że po szelciaku jestem gotowa na głośnego psa, ale kliker + kelpie to nawet dla mnie jest dużo, a przypominam, że sheltie szczeka cały półtoragodzinny spacer, a sesja trwa do 5 minut... Współlokatorzy wychodzą, sąsiedzi dzwonią na policję, a ja udaję, że nie mam uszu :P

Oto skrócony opis życia z kelpikiem. Na wszelkie pytania chętnie odpowiem :)