23 sierpnia 2009

Nowa fryzurka

Sprawiając Dusiowi nową fryzurkę, nie spodziewałam się, że wywoła ona tak wiele emocji. Owszem, jest trochę kontrowersyjna, nieczęsto przecież spotyka się wygolone yorki z irokezem i wielkimi owłosionymi uszami. Wzbudzamy więc sensację podczas spacerów. W ciągu jednego z nich dowiedziałam się, że Aidi jest tchórzofretką, królikiem i bardzo brzydkim psem, a Tess została spanielem. Nie muszę chyba dodawać, że jest to radosna twórczość przechodniów?
Przyzwyczaiłam się już do tego, że ludzie zwracają na nas uwagę. Zazwyczaj słyszę za plecami "jakie słodkie, śliczne, etc". Już dawno przestałam słuchać tych komentarzy. Czasem jednak jest to uciążliwe, a jak mam zły humor - cholernie irytujące. Bo, jak dziś słusznie zauważyła koleżanka klubowa, ludzie często zachowują się, jakby nigdy nie widzieli psa na oczy. I nigdy psa nie dotykali.
Trudno jest też nie zwracać uwagi na dzieciaki, które przyklejają się do moich czworonogów ze wszystkich stron. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko(pod warunkiem, że "głaskanie pieska" nie oznacza wydłubywania mu oka), bo jest to dobra okazja do socjalizacji. Zresztą chyba byłabym wredna, gdybym na każde "czy można pogłaskać pieeeesskkaaaaa?" odwarkiwała "nie" i zabierała swoje psiaki z daleka od bezbronnego ludzkiego potomstwa ;)

22 sierpnia 2009

Letnie zawody - fotorelacja

PPA Legnica 1-2.08.09











Bałtyckie Zawody Agility 8-9.08.09























Letnie zawody agility

Na początku sierpnia miały miejsce dwa ważne wydarzenia, czyli Puchar Polski Agility w Legnicy i Bałtyckie Zawody w Sopocie. Legnica jak zwykle świetnie zorganizowana, fajny sędzia i nagrody, zakręcone torki. Sopot, choć podobno debiutowali jako organizatorzy, też świetnie się spisali. Sędzia mi trochę mniej podpasował, ale tylko ze względu na sposób mierzenia długości toru - krokami, poza tym miałam wrażenie, że mierzy długość drogi przewodnika, nie psa. Ale jak to mówią, złej baletnicy to i spódnica przeszkadza... Całą winę zwalam bowiem na nieludzki upał. Dusiowi w ogóle nie chciało się biegać, w Legnicy przeżywał jeszcze traumę z Frankfurtu, czyli ten felerny skok. Pozbieraliśmy mnóstwo punktów karnych za takie głupoty jak odmowa na huśtawce czy kładce, mnóstwo wyłamań w slalomie, złe wejścia w slalom... I jak zwykle okazało się, że Aidi, który zawsze na treningach trafia lewym barkiem, nagle nie potrafi wejść dobrze w slalom. Udało nam się raz i to tylko dlatego, że mu delikatnie stronę zasugerowałam. Ogólnie rzecz biorąc, miałam wrażenie, że Aidek się cholernie męczy. I jak tu się odstresować w takich warunkach?

Pomimo tego jestem z Dusia straszliwie dumna. Z Tesi też jestem dumna - ślicznie zaprezentowała się hodowczyni, którą spotkałyśmy w Sopocie. Młoda otrzymała przydomek "Szczypior" i okazała się być najjaśniejszym szetlandem jakiego widziano.

Oby więcej było takich wyjazdów. Bo było przesympatycznie.