21 kwietnia 2010

Latająca Akademia DC Szczecin

Ubiegły weekend spędziłyśmy z Tesiakiem na seminarium z Darkiem Radomskim. Jeśli mam byc szczera, to przyznam, że oczekiwałam jakiegoś cudu, ewentualnie magicznego sposobu na rozwiązanie moich problemów na froncie Tesia kontra dekiel. Cóż, okazało się że szelciaki są jednak psami specyficznymi. Psami na które tradycyjne metody uczenia latania na dyskiem nie działają. Psami dla których gonienie dysku jest fajne, ale łapanie już nie. Tak naprawdę nie wiadomo, czy one są psami, bo w sumie w kwestii frisbee bardziej przypominają kota.
Pocieszył mnie nieco fakt, że w sumie moje działania nie były całkiem bezsensowne. To może oznaczac, ze nie jestem kompletnym frizbowym antytalenciem :) Co daje dobre widoki na przyszłośc!

Jeśli chodzi o kwestię Tesi vs. latające spodki, problem opiera się na wycwiczeniu chwytania. Darek pomyslu nie miał, ja wpadłam na wyklikanie, choc tutaj pojawia się problem właściwej motywacji - to dla psa zabawa, czy wykonywanie polecenia? Wychodzę z założenia, że będę uczyc ją chwytu, nie samego aportu, a pasji w przynoszeniu talerza Tesi nie brakuje. O wynikach naszych starań mamy raportowac, kto wie, może dokonamy jakiegoś przełomu?

2 komentarze:

  1. Ja próbuję od lat czterech i mój szetlandzki księciunio twardo odmawia łapania w ryj okropnego plastiku :) Ale rollerka pogoni.

    KJF :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja klikałam Tośce trzymanie dysku, ale ona to już w ogóle przypadek wyjątkowy, bo nie jest zbyt zabawkowym psem, więc sytuacja jest nieco inna ;).
    Życzę powodzenia we frizbowaniu z Tesią, no i czekam na raporty :).

    OdpowiedzUsuń