10 czerwca 2011

Pies w wielkim mieście - Londyn

Dzięki mojej pasji miałam okazję byc w przeróżnych miastach Polski, chociaż zazwyczaj oglądałam tam tylko stadiony i hotele ;) Postanowiłam więc wybrac się do miasta, w którym zobaczę coś więcej, niż tylko psie rewelacje. Poleciałam do Londynu, metropolii, która kojarzy się z wieloma rzeczami, ale na pewno nie psami. Poleciałam, by przekonac się na własne oczy i oto teraz jestem gotowa wydac sprostowanie!

6 milionów mieszkańców przeróżnych narodowości i umaszczenia, niezliczona ilosc sklepów i piętrowych autobusów. Wielki Ben, Westminster, Tower Bridge i inne urocze zabytki. A pośrodku tego dzielne psy, które pomimo londynskiego smogu wiodą szczęśliwe życie :)

Londyn jest miastem umiarkowanie przyjaznym psom. W samym miescie jest mnóstwo parków, w których nie tylko dozwolone jest spacerowanie z psem, ale także spuszczanie ich ze smyczy! Parki londyńskie są niezwykłe - zachowana jest tam równowaga pomiędzy równiuteńko przyciętą trawką, a obszarami stylizowanymi na dzikie łąki. Na drzewach wiewiórki, przy jeziorkach kaczki, gęsi i inne ptaszyska, które widziałam po raz pierwszy. A na trawach brak kup.

Oczywiscie jesli ktoś zamieszkuje ścisłe centrum, może byc cięzko, ale w przeciwnym razie - posiadanie psa nie jest niczym niezwykłym. Zarówno autobusami, jak i metrem, można podróżowac z psem, mało tego - nie trzeba za to płacic. Wystarczy wyjechac kilometr od miasta, a już znajdziemy się na uroczym pustkowiu, malowniczych brytyjskich nizinach. Cudnie!

Byc może to moja kuzynka zaaranżowała całą wycieczkę w ten sposób, usiłując namówic mnie do rozważenia pomysłu zamieszkania tam na stałe, możliwe, jednak Londyn wydaje mi się miastem absolutnie wolnym, także pod względem posiadania czworonoga. Drogim, owszem, ale nikt tam nie spojrzy krzywo na nikogo, a jeśli ktoś już się przygląda, można byc pewnym, że robi to z uśmiechem na twarzy. A niektórych kawiarni na przemieściach pilnują bordery, naprawdę!

2 komentarze:

  1. Zazdroszczę takiego wypadu ;).
    Choć z Twojego opisu (poza tymi parkami - marzenie) wynika, że u nas wcale nie jest najgorzej ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa sprawa, ja ponad rok temu dostałam propozycję pracy w Londynie, ale bałam się, że dla Libry przeprowadzka do takiego miasta będzie czystą udręką. Fajnie słyszeć, że wcale tak być nie musi :)

    OdpowiedzUsuń