16 października 2010

Jesien

Poranki zaskakują. Jednego dnia człowiek radośnie spędza sobie słoneczne popołudnie na spacerze z psami, czerpiąc niesamowitą przyjemnośc z focenia odzianej w śliczne, różowawe szeleczki suki:



a następnego ranka nie jest pewien, czy na pewno trafił po właściwy adres, bo trawnik uległ zmrożeniu i ani trochę nie przypomina optymistycznie zielonej trawki, na której jeszcze nie tak dawno wygrzewały(!) się psy. Oprócz tego zaczął się okres "wstaję - ciemno, kładę się - ciemno", więc człowiek naprawdę może się pogubic.

Oczywiście o futrzastej suce trudno by było zapomniec, bo włóczy się to to za mną wszędzie, na kolana pcha się i robi różne inne jesienne rzeczy, które działają na mnie rozczulająco. Jest chyba najbardziej elastyczną suką na świecie - szaleje na torze, drze japę niesamowicie, jeździ po Aidku, a wieczorami, jak gdyby nigdy nic, zwija się w kłębuszek przy moich stopach, udając malutkiego, bezbronnego szczeniaczka.

Beznadziejnie uwielbiam tego małego głupka, uwielbiam go nawet wtedy, gdy wykorzystując chwile nieuwagi wskakuje na stół i robi imprezę, serwując wszystkim ciastka i czekoladowe "Michałki". Zostawiła mi papierki na podłodze. Kochana sunia!




PS. Spanielowi na spacerach majtają się uszy!





2 komentarze: