10 sierpnia 2011

O zaufaniu i kretach

Jako, że jestem przedstawicielką płci pięknej (niewątpliwie ;), pełno we mnie przeciwieństw. Między innymi łapię się na tym, że będąc absolutnie nieufną, zaskakuję siebie swoją naiwnością. Nie pisałabym o tym tutaj, gdyby nie miało to wpływu na moje relacje z czworonogami.

Weźmy sobie taki spacerek. Spacerek jakich tysiące już w swoim życiu popełniłam, po lasach, łąkach i plażach różnych krajów. Spacerki bywają codzienne i niecodzienne, a ja jestem jedyną istotą zapewniającą jakąkolwiek rozrywkę, w postaci piłeczki bądź smaczków, no chyba że rozrywką nazwiemy ciągłe ujadanie Tess - co kto lubi. Na spacerach moje psy są zaskakująco nudne i grzeczne. Nie uciekają, nie łapią dolnego wiatru by podążac za zwierzyną, nie pasą drzew czy przechodniów, nie gonią rowerów. Na ludzi zwracają uwagę tylko wtedy, gdy ludzie usilnie próbują sobie zdobyć ich względy. Taka nijakośc dzisiejszego spaceru pozwala mi włączyć tryb relaksacyjno-przemyśleniowy, powoli odpływam i zajmuję się myśleniem o wszystkim, tylko nie o psach, które przecież grzecznie tuptają koło mnie. Ufam im bezgranicznie, bo wiem, że nie zrobią niczego głupiego.

Dlatego też jestem niezmiernie zdziwiona faktem, że gdy zerkam w dół, widzę Aidusia wąchającego zdechłego kreta. Zdechły kret się nie rusza, więc Aiduś zachęca go do ruchu łapką. Tess uznaje, że skoro Aidi zajmuje się tym czymś, to znaczy, że jest to bardzo bardzo bardzo ważne i ona koniecznie musi zając się tym też. (Dla odmiany?!) zachęca go do ruszania się szczekaniem. Aidi się denerwuje, no bo przecież on sobie poradzi sam, to jego kret, a Tess znowu mu przeszkadza! Aidi niezbyt delikatnie tłumaczy Tesi, że ma się odwalic od kreta. Tesia stwierdza, że na pewno chodzi o to, żebym ja tego kreta rzuciła, więc ona pomoże, ona mi go przyniesie. Wszystko dzieje się dosyc szybko, więc ani ja, ani kret nie mamy konkretnej opinii na ten temat.

Niestety, kret jest naprawdę nieżywy i dlatego przerywam tę fantastyczną zabawę. Tesia jest bardzo zawiedziona, bo "miałaś porzucac... :(", Aidi jest już w świecie zdominowanym przez mniej martwą naturę, a ja po raz kolejny powtarzam sobie, że za dużo we mnie wiary w te dwa małe głupki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz