8 listopada 2011

Tess pasie

Totalnym nietaktem z mojej strony jest przemilczenie na blogu faktu, że wybrałam się z Tesią na owieczki ;) Od dawna korciło mnie, żeby spróbowac, w końcu mam owczarka! W te wakacje, dzięki uprzejmości i dobrej woli Marty Chmiel (Elkeeava) doszło do konfrontacji Tess vs. owce.

Naturalnie, miałam pewne obawy co do tego, czy mój mały szelciaczek da sobie radę. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie... Mój mały szelciaczek zachował się, jakby całe życie zajmował się zaganianiem owieczek. Była zachwycona faktem, że może bezkarnie biegac wokół stada, niesamowicie drąc paszczę. Pierwszy raz w życiu mój pies był nieodwoływalny i ciągnął na smyczy...

Zaczęło byc trudniej, kiedy Marta próbowała nas nauczyc czegoś bardziej praktycznego niż ganianie w kółko. Miałam wielkie problemy z ogarnięciem tego gdzie powinnam byc i jak opanowac mojego, zazwyczaj niezwykle posłusznego, pieseczka. Po kilku wejściach przestałam byc bardzo przeszkadzającym elementem otoczenia, a Tess była w stanie zostac, iśc (!!!) za mną i stadem. Ostatnio cwiczyłyśmy nawet na dużym wybiegu, a Tesia pięknie wysyłała się na coś w stylu outrunu. Z każdą wizytą u Marty Tess jest coraz szybsza i coraz pewniejsza siebie. Gdy widziała owce po raz pierwszy, podgryzła jedną z nich tylko raz, a teraz próbuje dziabac owieczki przy każdej możliwej okazji. Małe rozmiary nadrabia szczekaniem, a czekając na swoją kolejkę szarpie się na smyczy, aż trzęsąc się z podekscytowania.

Wielkie podziękowania należą się Marcie, która ma ogromną wiedzę i ochotę, by ją nam przekazac. Marta cierpliwie prowadzi mnie za rękę (czasem doslownie ;), wszystko tłumaczy i zachwyca się Tesią ;) Nikt chyba teraz nie ma wątpliwości, że Tess jest pasterzem!

1 komentarz:

  1. I to jakim zdolnym pasterzem!
    Świetny szelciak :3
    Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.

    OdpowiedzUsuń