8 lutego 2011

Strefki, strefki

Dziś z sukiem pobiegałam po raz ostatni przez zawodami kwalifikacyjnymi. Chciałabym móc powiedziec, że jadę absolutnie for fun, ale nie da się ukryc, że marzy mi się łapka i może jakiś ołpenik na podium. Poza tym przed nami wspaniały weekend, spędzony pośród zapsionych ludzi i ich kudłaczy wszelakiej maści, w pobliżu cudownego miasta, które stanie się naszym miastem już za kilka miesięcy :)

Poza tym, że biegałam, obserwowałam Tesinka bardzo uważnie, gdyż od września zeszłego roku cwiczyłyśmy pozycję 2o2o. Najważniejsze było dla mnie zrozumienie pozycji i sensu zatrzymywania się na strefie. Początki były trudne, ale dogadałyśmy się na tyle dobrze, że Tess biegnie do samego końca, zatrzymując się czasem ostatnim pazurkiem. Odpowiada mi to - wiem, że chce jak najszybciej wykonac zadanie, nie skrada się, nie robi idiotycznych wygibasów i jest niezależna ode mnie. Gdy tylko skończą się wszystkie egzaminy, wykupię abonament na torek, zatankuję focusika do pełna i będę codziennie po śniadaniu cwiczyc kładkę, żeby wypracowac zarówno biegane, jak i zatrzymywane ;) Marzy mi się to od dawna, a właściwie od seminarium z Magdą Ziółkowską, i jest to do zrobienia - patrz Kisa i Polona Bonac. Biorąc pod uwagę łatwośc, z jaką Teśka nauczyła się 2 na 2, może nam się udac.

Cwiczyłysmy jeszcze niezależne wysylanie naprzód, gdy przewodnik praktycznie stoi, i oficjalnie stwierdzam, że Nigel byłby z nas dumny. Zresztą po obejrzeniu tego filmiku stwierdziłam że to wstyd, żeby pies nie potrafił się wysłac na kilka hopek czy przez hopka-tunel-hopka.

Tak więc jeśli pańcia czegoś nie spieprzy, to Tesinek da radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz