7 czerwca 2009

Teska spacerowa

Zawsze sobie wyobrażałam jak spaceruję po łąkach i lasach a wokół mnie biega moje własne osobiste stadko. Moje wyimaginowane psy zwiedzały okolice wraz ze mną, węsząc i szukając jeszcze bardziej wyimaginowanej zwierzyny. Tess jest z nami od dwóch tygodni a ja już widzę, jaką miałam bujną wyobraźnię...

Z psami sztuk dwie na długi spacer się iść nie da. Na krótkie siku owszem, na smyczy... no, może, z dwoma rozsądnymi dorosłymi - też raczej tak. Ale nie z takim Aidim i nie z taką Tesią. Pies z jeszcze nieodkrytym zespołem upośledzenia i mały szczyl. Nie no, idealnie ;)

Teska ślicznie pracuje na dworze, pod warunkiem, że jesteśmy same. Ładnie przychodzi, siada, aportuje już też, nawet zaczyna zostawać. W momencie, gdy dołącza do nas Duś, traci rozum. I to nie to, że ja od niej wymagam wielkich postępów w nauce przy Aidku, kiedy ona woli się z nim bawić. Gdy ją wołam, ten mały szczoch leci i siada przed Aidim, prawdopodobnie oczekując od niego kliknięcia, smakołyka i pochwały. Powodzenia :}

Uwielbiam też to, że ona mnie zagania. Idziemy sobie spokojnie, a mała zaczyna popylać za mną zygzakiem. W jedną, w drugą, szczek, w jedną, drugą, szczek. Wszystko fajnie, tylko zdarza się jej to podczas nauki chodzenia na smyczy! Trzymam wtedy smycz nad sobą w górze i macham w jedną i w drugą. Wygląda to całkiem jak jakieś rodeo ;) Tylko konia brakuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz