11 kwietnia 2009

Sukces!

Od paru tygodni męczymy się z cofaniem. Próbowaliśmy różnymi metodami, uwzględniającymi smakołyk między nogami, pokazywanie ręką, target, jednak nie pomyślałam o najprostszej - o wchodzeniu na psa. Wydawało mi się, że to może tylko Duśka przestraszyć. Początkowo był bardzo oburzony faktem, że jego własna pańcia stara się go podeptać. Obdarzył mnie lekceważącym spojrzeniem z serii "kobieto, nie możesz bokiem?!", ale posunął się lekko w tył. Wtedy spotkała go miła niespodzianka - klik! Zorientował się, czego od niego wymagam i ochoczo przesuwał w tył swój szanowny zadek, jednak wciąż w pozycji siedzącej! Wyglądało to mniej więcej jak psi moonwalk ;) Niestety, początkujący Michael Jackson uznał, że wygodniej mu będzie wstać. Mamy mniej więcej opanowane kilka kroczków w tył, sukces!

Znalazłam starą plastikową cyfrówkę, nareszcie będę mogła kręcić filmiki bez pożyczania aparatu od znajomych!


Tak właśnie wygląda mężczyzna, który wie, czego chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz